środa, 9 października 2013

Rozdział 4


Z perspektywy Hayley
22 grudnia, sobota
Muzyka


Hayley wyjrzała przez okno taksówki. Miasto powoli spowijał mrok, a wieża Eiffla, którą właśnie mijali, migotała tysiącami małych światełek. "Pewnie co roku tak ją dekorują na święta" pomyślała i poczuła ukłucie w sercu. Święta. To już za dwa dni. Chciała je spędzić z rodziną i przyjaciółmi. Przed oczami stanęła jej scena, gdy żegnała się z nimi przed swoim domem. Tata pakował walizki do bagażnika, a Faith nieco dalej rozmawiała przez telefon.
- Nie mogę uwierzyć, że wyjeżdżasz akurat teraz!- powiedział Pete, ukradkiem ocierając łzę- Kupiliśmy ci taki piękny prezent urodzinowo- gwiazdkowy.
- Jaki?- zapytały równocześnie Kelly i Hayley. Chłopak posłał jej porozumiewawcze spojrzenie.
- A! No tak!- Kelly zarumieniła się- Jest rzeczywiście piękny.
- Kiedy wrócę stanie się dla mnie bezcenny.
Williams wyprostowała się nagle.
- Ale co z panem Ładnym?!- tak nazywała Wyatt'a.
Blondynka zawahała się, przygryzając wargę.
- Kelly!- krzyknął Pete.
- No co?- żachnęła się dziewczyna spuszczając wzrok i ponownie się rumieniąc.
- Dlaczego dodatkowo ją stresujesz?! Kochanie nie martw się będziemy go mieć na oku- zwrócił się do przyjaciółki. Martin przeniosła wzrok z chłopaka na Kelly. W jej oczach zalśniły łzy.
- Będę za wami strasznie tęsknić!- powiedziała, przytulając ich oboje.
- O Boże, jakie to wzruszające.
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła Faith.
- Musimy już jechać- oznajmiła sucho jej siostra i wsiadła do samochodu. Blondynka westchnęła, zarzuciła torbę na ramię, posłała przyjaciołom całusa i odjechała.
- Panienko Martin?
- Hę?- przewodnik, którego wynajęli jej rodzice, patrzył na nią. Po chwili się uśmiechnął.
- Jesteśmy na miejscu- odparł i otworzył drzwi. Hayley wysiadła za nim, a po chwili dołączyła do niej Faith. Weszły do środka. Luwr był ogromny. Bogato zdobione wnętrza nadawały temu miejscu niesamowity klimat, jak z filmu kostiumowego z Keirą Knightley w roli głównej.
- Muzeum jest świetnie oznakowane- powiedział przewodnik, monsieur Pierre Redon, sympatyczny mężczyzna koło trzydziestki- Proponuję, abyście same przeszły pierwszy poziom, spotkamy się na schodach prowadzących na drugi.
- Oczywiście, nie ma problemu- powiedziała szybko Hayley i pociągnęła siostrę do najbliższej sali. Podczas gdy blondynka przez ponad godzinę z zaciekawieniem oglądała zgromadzone w muzeum obrazy, jej siostra wlokła się z tyłu. Nie wykazała żadnego zainteresowania. Starsza Martin postanowiła się tym nie przejmować i po prostu czerpać przyjemność ze zwiedzania. Weszły do kolejnej sali. Ściany zajmowały ogromne obrazy, a pomiędzy nimi, na podwyższeniach, ustawione były popiersia z białego marmuru. Hayley spojrzała na plan muzeum i odkryła, że to ostatnia sala na tym poziomie. Odwróciła się, aby powiedzieć o tym Faith, ale brunetka zniknęła. Dziewczyna zaczęła się gorączkowo rozglądać po sali. Serce łomotało jej w piersi. Była sama. W obcym miejscu. W obcym mieście. W obcym państwie.
" Spokojnie Hayley"- skarciła się w myślach- " po prostu się uspokój". Odetchnęła kilka razy głęboko i znów omiotła wzrokiem salę. Nic. Ciągle kontrolując swój oddech, drżącymi palcami rozłożyła plan i ruszyła w kierunku schodów, na których miały się spotkać z Pierre. Mężczyzna już tam czekał. Na jej widok uśmiechnął się.
- I jak? Podoba się?- na widok zmartwionego wyrazu twarzy blondynki, zapytał - Coś nie tak?
- Faith...
- A właśnie! Gdzie nasza buntowniczka?- rozglądał się wokół.
- Ona... zniknęła...
- Mon Dieu*! Kiedy?
- Nie wiem... ja... nie wiem
Redon postukał się w brodę.
- Chodź, moja droga. Nie możemy tak stać. Zaprowadzę cię do hotelu. Stamtąd zadzwonisz do swojej soeur** i dowiesz się gdzie jest. No już spokojnie.
Mimo że Hayley cała się trzęsła ze zdenerwowania, głos Pierra dodał jej otuchy.
***

Po wypiciu trzech filiżanek miętowej herbaty, Hayley zamknęła się w swoim hotelowym pokoju. Ogromny apartament, wynajęty przez jej rodziców, składał się z dwóch sypialni, dwóch przyległych do nich łazienek, salonu i ogromnej garderoby. Blondynka ciężko opadła na kanapę w salonie. Wyciągnęła telefon i wybrała numer siostry. Po kilku sygnałach usłyszała, że w pokoju Faith dzwoni jej telefon. Westchnęła. "Oczywiście, że nie ma ze sobą komórki"-myślała, uderzając się w czoło i idąc do pokoju siostry. Komórka leżała na łóżku. Na ekranie wyświetlał się numer Hayley, a nad nim... Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że siostra ma ją zapisaną w kontaktach jako "frajerkę". Szybko odpędziła tę myśl. "To nie jest teraz ważne". Wróciła do salonu. "Gdzie byś poszła, gdybyś była Faith" ścisnęła nasadę nosa. Nagle się wyprostowała.
- Klub- wyszeptała- pewnie poszła do jakiegoś klubu.
Rzuciła się na stolik, na którym stał laptop. Szybko sprawdziła okolice muzeum. Najbliżej był klub o nazwie La Parisiene- zaledwie dwie ulice dalej. Blondynka szybko zamówiła taksówkę i wybiegła z apartamentu.
***
Gdy Hayley wysiadła z taksówki, przed klubem w kolejce do wejścia stało jakieś 50 osób. W normalnej sytuacji ona również by w niej stanęła, ale teraz ruszyła od razu do ochroniarza, stojącego przed schodami zapewne wiodącymi do drzwi. Gdy ja zobaczył, pokręcił głową i już otwierał usta aby, odesłać ją na koniec, ale szybko pokazała mu 50 euro w banknocie i nie czekając na reakcję wcisnęła mu je w dłoń. Mężczyzna uśmiechnął się promiennie i ją wpuścił. Usłyszała jęk niezadowolenia pośród osób czekających za nią, ale nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi. Musiała znaleźć siostrę. Gdy weszła do klubu jej uszy zaatakowała ogłuszająca muzyka. Rozejrzała się i skręciła w korytarz na prawo od wejścia, prowadzący do toalet. Jej kroki odbijały się echem od ścian pokrytych grafitti. Zamknęła się w łazience. Ku jej zdziwieniu była ona bardzo czysta i zadbana. Wyjęła z torby ubrania, które wcześniej wygrzebała z nierozpakowanej jeszcze walizki Faith. Założyła czarny top i spódniczkę wyszywaną cekinami. Spojrzała w lustro.

Wciągnęła brzuch i poprawiła bluzkę. Nie czuła się gotowa. Bała się wrócić do tego dusznego pomieszczenia, wypełnionego nieznanymi jej ludźmi.
Nie wiedziała do czego są zdolni. Spojrzała w lustro. Bała się. Było to widać nawet w jej postawie. Zacisnęła powieki.
- Dasz radę- syknęła do siebie przez zęby- Pójdziesz tam i wyciągniesz swoją siostrę z gówna, w które znów się wpakowała.
Nagle poczuła, że złość wypełnia jej ciało. Szybko spakowała ubrania do torby i wybiegła z łazienki. Wróciła do głównej sali, ale już się nie bała. Miała ochotę wytargać swoją siostrę za włosy z tego przeklętego klubu. Rozejrzała się. Na lewej ścianie urządzono bar. Dziewczyna ruszyła w jego stronę. Gdy nie zauważyła tam brunetki, zamówiła kieliszek wódki, aby nie wzbudzać niepotrzebnych podejrzeń. Wypiła duszkiem, zbyt wściekła, aby zauważyć, że alkohol wypalił jej dziurę w gardle. Spojrzała na przeciwległa ścianę. Były w nich umieszczone co jakiś czas wnęki, z kanapami obitymi czerwoną skórą i prostymi metalowymi stolikami. Można było je zasłonić czarna kotarą. Teraz większość z nich była pusta, jednak w jednej z ostatnich ktoś siedział. Blondynka wytężyła wzrok i wspięła się na palce co nie było konieczne, bo wcześniej założyła 15 centymetrowe szpilki. Po chwili żwawym krokiem ruszyła przez parkiet, nie zważając na ocierających się o nią ludzi. Gdy dotarła na drugi koniec sali jej siostra właśnie wypijała kieliszek tequili.
- Faith- warknęła, biorąc się pod boki- Co ty wyprawiasz?
Siostra spojrzała na nią tępo.
- Wybacz, alee niee mówię po fran... francusku- wydukała i zachichotała. Była w opłakanym stanie. W dodatku miała styczność z nożyczkami. Jej szara koszulka zamieniła się w odsłaniający brzuch bezrękawnik, a dżinsy w króciutkie szorty.
- Jesteś żałosna.
Dziewczyna nie przejęła się zbytnio krytyka siostry, bo wciąż chichotała. Nagle ktoś wyminął Hayley i postawił na stoliku dwa kieliszki wódki. Brunetka klasnęła w dłonie.
- Przyprowadziłaś znajomą?- zapytał stojący tyłem do blondynki blondyn, wręczając jej siostrze tabletkę. Tamta wzięła ją z bezmyślną mina i popiła wódką.
- Nie to tylko moja siostra. Wciąż mnie niańczy.
Hayley miała ochotę ją ogłuszyć. Nie wytrzymała.
- Faith!
Blondyn odwrócił się w jej stronę. Dziewczyna zamarła. Gwałtownie wciągnęła powietrze i cofnęła się w tył. Wyatt uśmiechnął się promiennie.
- Cóż za miła niespodzianka.
- Co... co ty tu...?
- Mógłbym cię zapytać o to samo- zauważył, wciąż się uśmiechając. Przy stoliku Faith cicho jęknęła. Dziewczyna spojrzała na nią. Była bardzo blada.
- Co jej dałeś?
Zrobił niewinna miną, ale wciąż milczał.
- Co... jej... dałeś?- starannie ważyła każde słowo.
- To ja pójdę się przewietrzyć...- bąknęła brunetka, chwiejnie wstając. Oczywiście potknęła się i wpadła w ramiona Wyatt'a.
- Ups- zachichotała- wybacz- dodała, patrząc na niego uwodzicielsko. Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej. Hayley bała się, że jego policzki zaraz pękną. Objął Faith i zaczął prowadzić do wyjścia na tyłach klubu. Gdy zamknęły się za nimi drzwi, Hayley ocknęła się z transu. Potrząsnęła głową i ruszyła za nimi. Kilkoro ludzi na nią wpadło, a ona odpychała ich gniewnie. W końcu pociągnęła ciężkie drzwi i wyszła na dwór. Paryska noc otuliła ją swoimi chłodnymi ramionami. Rozejrzała się pospiesznie.
Zdążyła zauważyć jak znikają za rogiem. Pobiegła za nimi. W ślepej uliczce, w którą skręcili stała czarna furgonetka. Zielonooka zauważyła jak jakiś brunet pomaga Faith wsiąść do środka. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach.
- Faith! Nie!- chciała podbiec, ale ktoś złapał ja od tyłu i przycisnął do ust i nosa wilgotną chusteczkę. Zaczęła się wyrywać, ale był zbyt silny. Próbowała oderwać jego dłoń od twarzy.
- Sprawiłaś tyle kłopotów.- szeptał jej ktoś łagodnie do ucha. Wiedziała, że ten głos należy do kogoś naprawdę złego, ale nie mogła sobie przypomnieć kogo. Jej głowa stawała się coraz cięższa. Przywarła do napastnika, aby nie upaść- Wiedziałem, że się jakoś dogadamy.
Sekundę później po dziewczyną ugięły się nogi.


Uff, tylko 4 dni spóźnienia :D Chciałam dodać wczoraj, ale komputer mi się zawiesił i musiałam dzisiaj dopisać pewien fragment :C Faith już pracuje nad nowym rozdziałem, więc ukarze się on niedługo. Mam dziwne wrażenie, że ten rozdział jest krótszy od pozostałych, ale się wam spodoba. Włożyłam w niego wiele serca :)
Kochamy was
Hayley i Faith <3

6 komentarzy:

  1. Jak chcesz ciekawsze doznania to włącz sobie to w tło http://www.youtube.com/watch?v=KrVC5dm5fFc zamiast tego czegoś co zaproponowałaś, bardziej dyskotekowego charakteru nadaje, wieśnioki, a nie jakieś smuty :D Ewentualnie to: http://www.youtube.com/watch?v=3XNuTEV1bzI ale to się bardziej nadaje do jakichś seksów... ekhm... taa... moja wyobraźnia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, nie znalazłam zakładki dla spamów więc piszę to tu:

    Cześć, chciałabym cię zaprosić na pierwszy rozdział na moim blogu:

    how-i-found-myself.blogspot.com

    Mam nadzieje, że wpadniesz i zostawisz komentarz z własną opinią, a jeśli Ci się spodoba to zostaniesz na dłużej ♥ ♥
    ***
    Gabby to zwykła dziewczyna, która ma problem z samą sobą.
    Nie lubi swoich ud.
    Nie lubi swoich włosów.
    Nie lubi swojego głosu.
    Nie lubi samej siebie.
    Wyjeżdża z Nowego Jorku prosto w świat czerwonych budek, piętrowych autobusów i eleganckich Brytyjczyków. Szuka pracy jako dziennikarka i niespodziewane wplątuje się w przygodę ze znanym Harrym Styles’em.
    To nie jest kolejna łzawa historia o miłości. Jest to walka z pożądaniem, walka o marzenia, walka ze światem, który za każdym razem wydaje się być przeciwny wszystkiemu.
    Tak więc poznajcie Gabby, która uparcie pragnie znaleźć samą siebie.
    ***
    ps.: Opowiadanie z udziałem ONE DIRECTION

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dobrze się składa, ze tylko 4 rozdziały! Na pewno nadrobię bo po pierwszych zdaniach wiem, że warto!
    Zaczęłam wraz z przyjaciółką opowiadanie na nowo. Niedawno pojawił się pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że zajrzysz i pozostawisz po sobie ślad :). Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  4. O cholera jasna! Co to się dzieje!? Kurde, kurde, tego się nie spodziewałam. Masakra. Jesteście genialne, no.
    granger-land.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dramatycznie, ale to dobrze! Dawka słodyczy nie przekracza nigdy dawki goryczki, a to najlepszy przepis na udane dzieło :) Strasznie podoba mi się budowanie kontrastu pomiędzy obiema bohaterkami i cały klimat opowiadania również wzbudza u mnie same pozytywne odczucia.

    OdpowiedzUsuń