czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 2

Z perspektywy Hayley
21 grudnia, piątek
Muzyka


Szorstkie dźwięki budzika brutalnie wyrwały Hayley ze snu. Szybko wyłączyła to szatańskie urządzenie i zwlekła się z łóżka. Obmyła twarz zimną wodą i przez drugie drzwi w łazience zajrzała do pokoju siostry. Faith leżała na łóżku we wczorajszych ubraniach. Jej włosy były potargane, a makijaż całkowicie rozmazany. Blondynka westchnęła i wróciła do swojego pokoju. Ubrała się nucąc pod nosem muzykę do jej nowego układu. Taniec od zawsze był ważną częścią jej życia. Spojrzała na zegarek i lekko pomalowała oczy i usta, po czym ze szkolną torba na ramieniu zbiegła na dół.
- Dzień dobry- powiedziała, wchodząc do kuchni. Jej tata siedział przy stole czytając gazetę, a mama smażyła naleśniki.
- Dzień dobry, kochanie- odparła radośnie- Chcesz naleśnika?
- Z chęcią- Hayley usiadła przy stole i otworzyła butelkę z syropem klonowym. Gdy jej mama postawiła przed nią talerz z naleśnikiem, obficie polała go syropem. Jej tata westchnął zza gazety.
- Ciężki dzień, tatku?
Ojciec uśmiechnął się do niej słabo.
- Ledwo się zaczął, a już czuję, że nie będzie należał do najłatwiejszych.
Thomas, ojciec Hayley i Faith, był adwokatem. Ostatnio uczestniczył w głośnej rozprawie dotyczącej morderstwa na London Eye. Morderca wsiadł do jednej kapsuły z grupą turystów i wszystkim poderżnął gardła. Blondynka wzdrygnęła się na sama myśl. Właśnie kończyła naleśnika, gdy z góry zbiegła jej siostra.
- Faith?- zapytała mama- Proszę cię. przyjdź tu i zjedz coś.
Hayley wstała i ruszyła za siostrą. Gdy tamta chciała otworzyć drzwi, blondynka stanęła jej na drodze.
- Co?- warknęła. Martin skrzyżowała ręce na piersi.
- Wiesz co.- Faith przewróciła oczami- Słuchaj, musisz z tym skończyć. Nie mogę cię ciągle kryć- powiedziała wpatrując się w brunetkę.
- Nikt ci nie każe.
- Faith, możesz mieć poważne...
- Słuchaj!- przerwała jej- Dam sobie radę, okej? Jak będę potrzebować twojej pomocy, to dam ci znać, ale na razie zajmij się nauką- ostatnie słowo podkreśliła złośliwym uśmiechem, po czym wyminęła swoją zszokowaną siostrę. W drzwiach prawie wpadła na Pete'a- przyjaciela Hayley. Chłopak właśnie unosił rękę, aby zapukać. Teraz zastygł z pięścią w powietrzu, a po chwili jego twarz rozjaśnił uśmiech.
- Cześć Faith- brunetka westchnęła i wyszła- Pa Faith- powiedział, gdy tamta ruszyła w stronę chodnika. Odwrócił się do Hayley i wskazując na jej siostrę zapytał bezgłośnie " Co jej jest?". Blondynka tylko bezradnie wzruszyła ramionami, chwyciła torbę i krzycząc - Pa mamo! Pa tato!- wyszła z domu.
***
Gdy wysiedli przed szkołą ruszyli pod drzewo, przy którym zawsze spotykali się z Kelly. Hayley i Pete mieszkali niedaleko siebie i kiedy chłopak zrobił prawo jazdy, podwoził przyjaciółkę do szkoły. Natomiast Kelly miała obsesję na punkcie sportu i bez względu na pogodę jeździła do szkoły rowerem lub chodziła na piechotę. 
- Hej!- zawołała i kiedy przyjaciele do niej podeszli pocałowała Hayley i Pete'a w policzek. Osoba, która ich nie znała, mogłaby pomyśleć, że Kelly i Pete są razem. Nic bardziej mylnego. Rok temu chłopak zdradził im, że jest gejem. Była to ich najlepiej strzeżona tajemnica .
- Co tam?- zapytała. Blondynka spojrzała na przyjaciółkę.
- Ja już tak dłużej nie mogę. Ona mnie doprowadza do szału!
- Och, biedactwo- Kelly przytuliła blondynkę- Na pewno nie jest, aż tak źle.
- Jest. Zaczynam podejrzewać, że Pete ma lepiej.
Chłopak się skrzywił. 
- Błagam cię. Faith przynajmniej nie jest taka tępa.
- Aż tak źle?- zapytały jednocześnie dziewczyny.
- Każdy dzień utwierdza mnie w przekonaniu, że zdjęcie mojej siostry powinno widnieć w słowniku przy haśle "dziunia".
Roześmiani przyjaciele ruszyli w stronę szkoły. Nagle zobaczyli jak na szkolny parking wjeżdża ktoś na motocyklu. Zatrzymali się. Motor stanął i gdy spod czarnego kasku wysunęła się burza blond loków, Kelly westchnęła.
- On jest...
- Boski- dokończył Pete. Blondyn rozpiął skórzaną kurtkę i ruszył w stronę szkoły. Gdy przychodził koło Hayley uśmiechnął się( to był naprawdę boski uśmiech).
- Cześć- powiedział. Minął ich i kiedy wystarczająco się oddalił Kelly zaczęła piszczeć.
- O mój Boże! Widziałaś go?! Popatrzył się na ciebie- postukała palcem w ramie blondynki- i powiedział "cześć"! Ogarniasz?!
- Tak, Kelly to rzeczywiście miło z jego strony, że się przywitał.
- Zwariowałaś?!- krzyknęła razem z Pete'em.
- Hayley, ten facet to istny Bóg Seksu, a ty mu wpadłaś w oko!
- Nie sądzicie, że mam teraz na głowie gorsze problemy?
- Matko, ty to potrafisz zepsuć nastrój!- Kelly spojrzała na przyjaciółkę z wyrzutem i popatrzyła w stronę, w którą poszedł chłopak. W tym momencie rozległ się dzwonek. Przyjaciele ruszyli na lekcję.
***
 - Panno Williams!- krzyknęła nauczycielka literatury angielskiej- Dlaczego się odwróciłaś?
Kelly spojrzała na nauczycielkę.
- Eee... Nie wiem...
- Jak to nie wiesz? Nie panujesz nad swoimi ruchami?
Klasa wybuchła śmiechem, ale zaraz zamilkła, gdy nauczycielka zgromiła uczniów wzrokiem.
- Następnym razem, proszę uważać na lekcjach- syknęła pani Smith i odwróciła się do tablicy. Pete spojrzał na przyjaciółkę i wywrócił oczami. Nagle do klasy wszedł jasnowłosy chłopak. Oczy wszystkich zwróciły się ku niemu - jedne wyrażające ciekawość, inne zachwyt, a jeszcze inne wrogość. Kelly głośno wciągnęła powietrze i odwróciła się do Hayley, która jako jedyna w klasie nie była wpatrzona w nowego. Kiedy wreszcie podniosła głowę napotkała wzrok koleżanki, która bezgłośnie mówiła " Podobasz mu się!" po czym wróciła do pisania notatek.
- O jest pan wreszcie, panie...- nauczycielka dyskretnie spojrzała na papiery leżące na biurku - Wayland.
- Oto ja we własnej osobie - oznajmił z uwodzicielskim uśmiechem, na co nauczycielka podniosła jedną brew.
- Moi drodzy, to jest pan Wayland...
- Proszę mi mówić Wyatt - przerwał jej blondyn. Kobieta znowu na niego spojrzała.
- Obawiam się, że nie będzie to możliwe panie Wayland- oznajmiła sucho pani Smith- Kontynuując, pan Wayland, studiuje literaturę angielską i przez następne kilka dni będzie się przyglądał jak wyglądają lekcje w naszej szkole. Proszę usiąść w jakiejś wolnej ławce.
Blondyn ruszył przez klasę, a wszystkie dziewczyny śledziły każdy jego ruch. Kiedy usiadł w równoległej ławce do Hayley, Kelly znów się odwróciła i spojrzała na nią wymownie, a Pete znacząco poruszył brwiami, po czym odwrócili się i cicho przybili piątkę. Dziewczyna przewróciła oczami, ale po chwili spojrzała na Wyatt'a i stwierdziła, że on także się jej przygląda. Szybko odwróciła wzrok. Był przystojny. Nawet bardzo. Blondynka z trudem zwalczyła pokusę, by spojrzeć na niego jeszcze raz. ,,Nie'' rzekła w myślach ,,To prawie twój nauczyciel. Ogarnij się, Hayley.'' Przez całą lekcję koncentrowała się tylko i wyłącznie na tym. Miała szczęście, że pani Smith tego nie zauważyła, lecz przed jej przyjaciółmi nic nie mogła ukryć. Gdy zadzwonił dzwonek, spakowała się, chcąc wyjść z klasy jak najszybciej. Niestety, ten sam pomysł miał najwyraźniej pan Wayland i gdy oboje wstawali, mężczyzna potrącił ramię Hayley, przez co wszystkie książki wypadły jej z ręki. Dziewczyna zmełła w ustach przekleństwo i kucnęła by podnieść swoje rzeczy.
- Czekaj, pomogę ci- chłopak schylił się i oczywiście musiał musnąć jej dłoń, gdy podnosił jedną z książek. Dziewczyna poczuła się jak w jakiejś cholernej komedii romantycznej dla amerykańskich nastolatek, które zawsze oglądała gdy przychodził Pete i Kelly.
- Nie, dziękuję. Sama sobie poradzę - rzekła lodowatym tonem i szybko wyrwała mu z ręki swój podręcznik, po czym błyskawicznie wyszła z klasy czując na sobie wzrok wszystkich obecnych. Niestety nie udało jej się zajść daleko, gdyż szybko dogonili ją jej  przyjaciele.
- Co to było? - spytał Pete, próbując powstrzymać się od śmiechu.
-Właśnie. Podryw na spadającą książkę? - dodała Kelly i przybiła sobie z chłopakiem piątkę.
Starsza Martin zgromiła ich wzrokiem i ruszyła dalej, ignorując wybuchy śmiechu za plecami.
***
Gdy tylko skończyły się lekcje Hayley złapała autobus do centrum. Pete powiedział, aby na niego zaczekała, ale ona wolała unikać sytuacji, w których temat schodziłby na Wyatt'a. Już po piętnastu minutach żwawym krokiem weszła do szkoły tańca. Do lekcji miała jeszcze 10 minut więc spokojnie się przebrała i uczesała. Nagle do szatni wbiegł zdyszany chłopak. Gdy gorączkowo się po niej rozglądał, Hayley podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję.
- Cześć mała- powiedział przytulając ją- Bardzo jestem spóźniony?
- Nie, nauczyciel jeszcze nie przyszedł.
- Strasznie się ucieszyłaś na mój widok. Coś się stało?
- Po prostu miałam ciężki dzień.
- Oj, moje biedactwo. No dobra daj mi się przebrać.
James był wysokim brunetem o szaro- niebieskich oczach. Znał Hayley od przedszkola i od zawsze razem tańczyli. Obecnie przygotowywali układ na konkurs, który miał się odbyć już pod koniec stycznia. Właśnie się rozgrzewali, gdy do sali tanecznej wszedł pan Brown. Był wysokim mężczyzną po trzydziestce i prawie zawsze się uśmiechał. Teraz upił łyk kawy z porcelanowej filiżanki i klasnął w dłonie.
- No moi drodzy! Do roboty!
Po godzinie ćwiczeń przy drążku i pół godzinie intensywnego rozciągania, pan Brown znów klasnął w dłonie.
- Ok, teraz zobaczmy co zostało w waszych ślicznych główkach z ostatniej lekcji.
Hayley i James stanęli naprzeciwko siebie czekając, aż nauczyciel włączy muzykę ( Muzyka). Chłopak uśmiechnął się do partnerki.
- Boisz się?
- Chciałbyś- odparła i odepchnęła go od siebie. Obróciła się i brunet chwycił ja w tali przyciskając do siebie. Odchyliła głowę do tyłu i podniosła prawą nogę na jej wysokość. Dwa kroki do przodu, pół obrót, zmiana ręki i wymach do tyłu. 
- Bardzo dobrze, Hayley! Atakuj, mocniej, więcej ekspresji!
Cztery obroty i zostać w pół kroku, ręce do tyłu, zatoczyć półkole prawą nogą, stanąć w lekkim rozkroku prawa ręka w prawo, lewa w lewo, jakby ciągnięto cię w dwie strony i szpagat, złączyć nogi odepchnąć się i przewrót przez bark. Hayley i James tańczyli jakby to nie sprawiało im żadnej trudności. Tego dnia powtarzali układ jeszcze pięć razy dopracowując szczegóły i zmieniając pewne ruchy. Kiedy minęło półtorej godziny pan Brown zakończył trening. James wytarł czoło ręcznikiem i przewiesił go sobie przez ramię.
- Idziesz?- zapytał wskazując na szatnię.
- Jasne- odparła blondynka zakręcając butelkę z wodą.
- Hayley! Zostań jeszcze na chwilę- zawołał nauczyciel. Dziewczyna posłała przyjacielowi przepraszający uśmiech i podeszła do nauczyciela.
- Tak, proszę pana?
Mężczyzna puścił muzykę i otoczył Hayley ramieniem.
- Wsłuchaj się. Ta muzyka wręcz ocieka seksem.
- Eee... chyba nie rozumiem- powiedziała, marszcząc brwi. Pan Brown usiadł na krześle naprzeciwko niej.
- No właśnie. Hayley, jesteś moją najzdolniejszą uczennicą, ale... tego nie widać.
- To znaczy?
- Nie bój się okazywać uczuć. Musisz myśleć, że James jest mężczyzną, którego pragniesz najbardziej na świecie. A widzowie muszą to zobaczyć. Dobrze?
- Postaram się, panie Brown.
Mężczyzna skrzywił się.
- Czuję się taki stary- westchnął wstając i poklepał dziewczynę po ramieniu- Miłego dnia- po czym wyszedł z sali. Blondynka podążyła za nim wzrokiem, a potem skierowała się do szatani.
***
James odprowadził Hayley do domu. W połowie drogi zaczął padać śnieg, a  przyjaciele często zatrzymywali się, aby łapać białe płatki na język. Pod domem chłopak pocałował Hayley w policzek. Blondynka uśmiechnęła się i sięgnęła ręką do klamki. Drzwi otworzyły się z impetem i stanęli w nich Kelly i Pete. 
- No, no nie za późno się wraca do domu panienko Martin?- zapytał Pete, w czasie gdy Kelly machała do Jamesa. Po chwili westchnęła.
- Dlaczego z nim nie jesteś? Tak ślicznie razem wyglądacie!- powiedziała robiąc rozmarzona minę. Hayley nie wierzyła własnym uszom.
- Podglądaliście!- oskarżyła przyjaciół wchodząc do domu. Kelly chciała zaprzeczyć, ale Pete był szybszy:
- Oczywiście, że podglądaliśmy! Jesteś taka niewinna i naiwna, że strach cię samą wypuścić z domu!
- Znamy się z Jamesem...
- ... od zawsze- dokończył za nią Pete- Tak, tak wiem.
Hayley ruszyła do kuchni. Musiała napić się ciepłego kakao. 
- Właściwie to skąd się tu wzięliście?
- Twoja mama nas wpuściła- powiedziała Kelly, po czym ugryzła ciasteczko czekoladowe. Blondynka przewróciła oczami.
- No jasne. Ona uważa, że każdy człowiek jest dobry i nigdy nie ogląda wiadomości. Gdyby mogła zaprosiłaby na herbatę Kubę Rozpruwacza.
- Nie przesadzasz trochę? Twoja mama zna nas...
-... od zawsze. Tak, tak wiem.
Pete zrobił urażoną minę, po czym razem z przyjaciółkami do pokoju Hayley. 
***
Godzinę później Kelly, siedząc po turecku na dywanie, wyciskała resztkę syropu klonowego z butelki na naleśnika, a Pete malował Hayley paznokcie siedząc z nią na szerokim parapecie okna, który służył jako kanapa.
- Pete, chcesz jednego naleśnika?- zapytała Kelly oblizując palce.
- Nie mogę pracować pod presją- powiedział Pete oddychając głęboko i unosząc ręce przed sobą.
- Ehm. Pete? Ty mi tylko malujesz paznokcie- zauważyła Hayley, a jej przyjaciółka zdusiła chichot. Chłopak zgromił ją wzrokiem. 
- Może tego nie zauważyłaś, ale ja przynajmniej maluje paznokcie, a nie skórki wokół- syknął. Hayley uśmiechnęła się do niego.
- I właśnie dlatego poprosiłam cię o pomoc.
Pete znów pochylił się nad jej lewą dłonią a blondynka oparła się o poduszki.
- Ok, teraz albo nigdy- powiedziała Kelly, zwracając na siebie uwagę przyjaciół- Muszę wam coś powiedzieć.
- O mój Boże...- powiedział Pete wypuszczając na podłogę pędzelek od lakieru- Co się stało?
- Spokojnie to nic strasznego, po prostu...- spojrzała na nich, uśmiechając się- Rodzice pozwolili mi na naukę jazdy na motorze!
Przez chwilę panowała cisza. Nagle Hayley z piskiem rzuciła się Kelly na szyję, a Pete krzyknął:
- Uważaj na moje paznokcie!
- O mój Boże, nie mogę w to uwierzyć!- powiedziała blondynka- O matko, o matko, o matko! Kelly- przyjaciółki popatrzyły sobie w oczy- to jest poważna sprawa! Uczymy się jeździć na motorze!- krzyknęły razem.
- Co jest Pete? Nie pogratulujesz mi?
Chłopak wydmuchał nos i otarł łzy z twarzy.
- Moja mała dziewczynka! Jestem z ciebie taki dumny!
- Mówisz jak moja mama- powiedziała Kelly przytulając chłopaka. Reszta wieczoru upłynęła bardzo spokojnie. Przyjaciele oglądnęli kilka filmów, a później pożegnali się z Hayley i ruszyli do domu. Gdy dziewczyna zamknęła za nimi drzwi z salonu dobiegł ją głos ojca:
- Hayley, pozwól na chwilę.
Martin weszła do salonu. Na skórzanej sofie siedziała Faith z rękami skrzyżowanymi na piersi i męczeńskim wyrazem twarzy.
" Musiała wrócić, kiedy byłam w pokoju"- pomyślała siadając obok. Spojrzała wyczekująco na rodziców. W końcu jej tata odchrząknął.
- Dziewczęta- zaczął- zbliżają się wasze osiemnaste urodziny, a każdy wie, że jest to szczególny wiek. Postanowiliśmy więc, że i prezent urodzinowy nie może być zbyt... hmmm... błahy.
Blondynka wstrzymała oddech, jej puls przyspieszył. W głowie kłębiły jej się myśli.
" Co to może być? Czy to możliwe, aby... Nie to bez sensu tamta sukienka byłaby zbyt "błahą" sprawą. Ale  w takim razie co? A może... Może tata znalazł gdzieś na aukcji oryginalne wydanie " Alicji w Krainie Czarów"? O matko byłoby wspaniale! Nie, ostatnio miał za dużo na głowie, aby siedzieć w internecie. Więc co? O już wiem! Pozwolą mi jechać na zimowe studium tańca!"
- CO?!- krzyknęła Faith, wyrywając swoją siostrę z zamyślenia.
- Kochanie proszę cię nie krzycz- powiedziała spokojnie mama. Brunetka już otwierała usta, aby odpowiedzieć, ale Hayley ją ubiegła:
- Zaraz, o co chodzi?
Thomas ucisnął dwoma palcami nasadę nosa i spojrzał na starsza córkę.
- Wasz prezent urodzinowy to wycieczka do Paryża. Wyjeżdżacie jutro.


Cześć, cześć i czołem! Strasznie wam dziękuję za komentarze, które pojawiły się pod 1 rozdziałem. Pewnie mi nie uwierzycie, jeżeli powiem, że mnie zmotywowały, biorąc pod uwagę  ile czekaliście na drugi rozdział. No ale cóż, wena nie nadchodziła i albo Faith wyjeżdżała albo ja :( Obiecuję, że 3 rozdział ukarze się naprawdę niedługo, a po rozpoczęciu roku szkolnego rozdziały będą dodawane co tydzień (miejmy nadzieję).
Kochamy was
Hayley i Faith <3









10 komentarzy:

  1. pierwsza ! :D
    Wayland ? kojarzy mi się z JAce'em Wayland'em z Darów Anioła , looolz :D
    Zreszta - ten nauczyciel.. jest podejrzanie seksowny i podejrzewam, że Hay będzie miała z nim 'kłopoty'. swietnie opisałaś lekcje tańca, jestem pod wrażeniem.
    i nie wiem dlaczego ale bardziej podoba mi się życie Hayley niż Faith :D
    czekam na nn!
    Zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/
    http://love-is-a-contradiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wayland- bo nie jestem zbyt kreatywna w wymyślaniu nazwisk xD
      bardzo się cieszę, że podoba ci się opis tańca, przykładałam się głównie do tego momentu rozdziału, ponieważ taniec jest ważną częścią także mojego życia ;)
      a na nastepny rozdział- miejmy nadzieję- nie będziesz musiała długo czekać :D

      Usuń
  2. pete zachowuje sie jak ciota. wyobraz sobie pbpo malujacego paznokcie. no wlasnie- NIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdybyś uważnie przeczytała rozdział, zauważyłabyś pewne zdanie mówiące o tożsamości seksualnej Pete'a

      Usuń
    2. no to sie pytam czy wyobrazasz sobie pbpo- rodowitego homo- ze maluje paznokcie jakiejs dziewczynie? rly?

      Usuń
    3. majeczko proszę nie mieszaj do tego pbpo. na samą myśl robi mi się niedobrze

      Usuń
    4. oj Majeczko Majeczko.. xD
      Wybacz Hayley ale chyba się z nią zgadzam, ale cóż to twój rozdział xD

      Usuń
  3. Zabrzmi to dziwnie ale szkoda ,że Pete jest gejem :D
    Bardzo ciekawy blog, zapraszam również do siebie http://greendaydying.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteście genialne. Nie przeszkadza mi to, że Pete jest gejem a niech będzie. Kelly ma wtedy szansę na Wytta. A James niech będzie z Hayley. Wydają się tacy słodcy!!!!! <3
    granger-land.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama przed sobą muszę przyznać... (o losie okrutny jestem już stara XD), że dawno już wyrosłam z historii o nastolatkach, nauce w liceum itp. Jednak miło jest raz na jakiś czas pokusić wyobraźnię na wycieczkę do takiego świata. Świetni bohaterowie, po prostu wspaniałe osobowości... Szczególnie postać Pete przypadła mi do gustu, bo mam przyjaciela o identycznym...hm... sposobie bycia :) I też angażuje się w to całym sobą, gdy ma mi pofarbować włosy lub pomalować paznokcie :D Jak na razie same ++++ :)

    OdpowiedzUsuń