piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 15, cz. I

Z perspektywy Hayley
31 grudnia, sobota
Muzyka

Stukanie do drzwi. A potem odgłos naciskanej klamki. I znowu. Dziewczyna mocniej owinęła się kołdrą aby odciąć się od tych dźwięków. Pukanie.
- Hayley?
Jego głos. Głos Scotta. Łagodny i zatroskany.
- Hayley proszę cię, otwórz. Hayley.
Nie. Nie mogła. Nie chciała. Po raz pierwszy w życiu zrobiła coś na przekór. Nie może się teraz wycofać.
- Hayley! Otwórz drzwi!
Usiadła na łóżku przyciskając dłonie do boków głowy. Nie chce tam iść. Bała się, że tam stanie się coś strasznego. Coś jeszcze bardziej przerażającego niż do teraz. O ile to w ogóle możliwe.
- Hayley proszę... To wbrew zasadom...
Wbrew zasadom. Porywanie ludzi też jest wbrew zasadom. Usłyszała ciche westchnięcie.
- Ale wiesz, że mam zapasowy klucz?
Tego nie wiedziała. Odwróciła głowę, gdy chłopak wszedł do kajuty.
- Hayley...
- Odejdź.
- Dobrze wiesz, że tylko go tym wkurzysz.
- I dobrze.
Chwila ciszy.
- Musisz tam iść.
Odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- Nic nie muszę- syknęła, choć w oczach powoli zbierały jej się łzy. Scott usiadł na brzegu łóżka. Podkurczyła nogi, obejmując je ramionami.
- Pomyślałem...- zaczął nagle- Że może ja założysz.
Po tych słowach położył na łóżku duże pudło, które dotychczas chował za plecami. Posłała mu pytające spojrzenie.
- Znalazłem ją w magazynie. Nie mam pojęcia skąd się wzięła, ale...- urwał, a potem uśmiechnął się słabo- Chociaż przymierz.
Light Sky Blue Chiffon Bridesmaid Dresses Cheap by 21weddingdressWstał i wyszedł. Hayley przez chwile wpatrywała się w drzwi, a później podsunęła się w stronę pudełka. Z niechęcią stwierdziła, że ma ochotę sprawdzić, co kryje się pod wieczkiem. Bycie porwanym potrafi być naprawdę zaskakująco nudne. Dziewczyna powoli otworzyła pudełko. W środku leżała idealnie złożona błękitna suknia. Wyciągnęła ją wręcz z namaszczeniem. Szyfonowa spódnica spłynęła w dół, pokrywając kołdrę morzem koloru. Hayley wstała powoli i podeszła do lustra. Przyłożyła suknię do siebie. Miała wielką ochotę ja założyć już teraz. Westchnęła i włożyła ja z powrotem do pudełka.
"To takie nieludzkie"- pomyślała- "Naprawdę ma czelność świętować dziś z nami? Naprawdę uważa, że ktokolwiek z nas będzie się cieszył na ten nowy rok?". Prychnęła, wściekło zamykając pudełko. Przez chwilę oddychała ciężko.
- A może by...- powiedziała do siebie, przekrzywiając głowę- A może by się sprzeciwić?
Natychmiast zaczęła układać sobie w głowie plan. Pójść tam i udawać beztroską i szczęśliwą. Upokorzyć Kapitana i jego okropnych synów... Podły uśmiech znikł z jej twarzy. Nie. Nie może... Nie potrafiłaby wmieszać w to Scotta. Jednak co do reszty... Szczerze wątpiła, by byłoby jej przykro.
***
Dokładnie o 18:10, ktoś zapukał do jej drzwi. Wstała z łóżka, wygładziła sukienkę i nacisnęła klamkę, oczekując widoku Scotta. Uśmiech znikł z jej twarzy, sekundę później, gdy zobaczyła Wyatta.
- No no- gwizdnął chłopak, uśmiechając się przebiegle- Jak chcesz, to potrafisz być elegancka. 
Hayley przewróciła oczyma i wyszła na korytarz.
- He...Hej! Czekaj!-krzyknął za nią. Usłyszała, że za nią biegnie i po chwili poczuła jak łapie ją za ramię. Obróciła się gwałtownie, wyszarpując rękę.
- Czego?- syknęła.
- Nawet nie zamknęłaś drzwi- powiedział z wyrzutem. Prychnęła.
- Dlaczego Scott nie przyszedł?
Wyatt nagle się ożywił.
- A co? Ja ci się nie podobam jako twój książę z bajki?- uśmiechnął się szeroko, poprawiając poły marynarki- Hy!- zakrył usta dłonią, udając zaskoczenie- A może umówiliście się na małe randez vous?- porozumiewawczo poruszył brwiami. Blondynka pokręciła głową.
- Naprawdę jesteś tak głupi, czy tylko udajesz?- rzuciła, unosząc jedną brew.
- Auć!- żachnął się blondyn łapiąc się za serce- Zabolało, Królowo Śniegu. 
- Szczerze wątpię.
Po tych słowach znów ruszyła przed siebie.
- Ej!- zawołał za nią.
- Co znowu?!
- To w tamtą stronę- wskazał kciukiem za siebie. Hayley przeklęła w duchu, jednak wyprostowała się i z wysoko uniesioną głową oznajmiła:
- Przecież wiem.
- Jasne- zaśmiał się chłopak, gdy przechodziła obok niego. Pospiesznie skręciła za róg i krzyknęła, gdy zderzyła się z kimś.
-Chryste Panie!- krzyknął Scott, łapiąc ją w talii- Hayley! Nic ci nie jest?
- Ja... Tak, nie, nie wiem, nic się nie stało- wyrzucała z siebie, wciąż nieświadoma co się właściwie wydarzyło.
- Ha! O wy świntuszki, mam was!- wykrzyknął triumfalnie Wyatt, klaszcząc w dłonie- Ktoś tu chyba poczuł miętę, co?
(tak wiem, że to Ian, ale on i Chace są troche podobni, prawda? xD)
- Zamknij się braciszku- rzucił Scott dowcipnym tonem, wciąż trzymając dziewczynę blisko siebie. Hayley czuła, że się rumieni- W przeciwieństwie do ciebie- kontynuował brunet- Ja potrafię uratować damę z opresji. Madame- zwrócił się do blondynki. Dziewczyna spojrzała na niego i wciągnęła powietrze, gdy pochylił się i ucałował jej dłoń- Mam nadzieję, że nic się pani nie stało?
- Ja...- zająknęła się.
- Ugh... Chodźmy już- jęknął Wyatt- Ojciec znów się wkurzy. Wiesz jak kocha sylwestra- przewrócił oczyma i ruszył korytarzem. Gdy był już daleko, Hayley szybko zabrała rękę i schowała ją za plecami.
- Pięknie wyglądasz- powiedział brunet.
Odwróciła głowę zakłopotana.
- Chyba... Powinniśmy się pospieszyć...
- No tak. Pozwolisz?- podał jej ramię, uśmiechając się ciepło. Zawahała się, ale delikatnie ujęła jego ramię. Znów się uśmiechnął i pociągnął ją w stronę sali.
***
Godzinę później Hayley usiadła na jednym z krzeseł pod ścianą. Po kolacji stół został usunięty i na środku pojawiło się pełno miejsca. Jakby były tu jakieś szczęśliwe pary, które miałyby zapełnić parkiet. Dziewczyna miała nadzieję, że w półmroku nikt jej nie zauważy i jakoś uda jej się przetrwać do końca tego okropnego wieczoru. 
- Hayley- ktoś nagle złapał ją za rękę. Blondynka stłumiła krzyk, odskakując. Zobaczyła swoją siostrę. Faith miała rozbiegane spojrzenie i jakby przestraszony wyraz twarzy.
- Faith. Co się stało?- posadziła siostrę obok siebie.
- On... To on- szepnęła dziewczyna, wbijając paznokcie w dłonie Hayley.
- Ale kto? Jaki on?- dziewczyna była bardzo zdezorientowana.
- Kapitan... Czarny Wąż...
- Co?
- Można prosić...- Hayley spojrzała w stronę głosu. Stał tam Wyatt, wyraźnie wpatrzony w Faith- Panienkę do tańca?- zakończył z szarmanckim uśmiechem.
Blondynka spojrzała na swoja siostrę. Dziewczyna wyglądała jakby miała ochotę rzucić się za burtę; martwym spojrzeniem wpatrywała się w podłogę. Wyatt chyba zaczął się niecierpliwić.
- Ależ oczywiście, z wielką chęcią!- wykrzyknęła Hayley, ciągnąc go na parkiet. Zaczęła tańczyć, nie zwracając uwagi na to czy robi to także jej partner. Blondyn zaśmiał się krótko. Dopiero wtedy na niego spojrzała.
- Chodziło mi o twoją siostrę... Ale zdaje się, że ty także potrafisz tańczyć.
Hayley uśmiechnęła się krzywo i przeniosła wzrok na Faith. Siedział przy niej Ben, który teraz podniósł wzrok na blondynkę i pokręcił głową, dając do zrozumienia, że on także nic z tego nie rozumie.
- ...zazdrość?
- Co?- zapytała zdziwiona dziewczyna. Wyatt prychnął.
- Pytałem, czy chcesz wzbudzić zazdrość mojego brata.
Wytrzeszczyła na niego oczy.
- Że co?! Ja... Nie.
- Jaaaaaasne- odgryzł się blondyn.
- Co za nonsens- stwierdziła, odwracając głowę. Muzycy nagle przestali grać. Blondynka spojrzała na środek sali. Przed orkiestrą w świetle skierowanym dokładnie na niego stał Kapitan.
- Moi drodzy- zaczął z przyjaznym uśmiechem na ustach, jakby wszyscy obecni czerpali niezwykłą przyjemność z obecności na tym "przyjęciu"- Może i nie jesteśmy ze sobą w zbyt dobrych stosunkach, jednak wszyscy doskonale wiemy, że nie ma lepszego czasu na rozwiązywanie konfliktów niż ten. Szczęśliwego Nowego Roku!- zakończył unosząc do góry kieliszek z szampanem.
Jak na zawołanie za oknami wybuchły fajerwerki, rzucając kolorowe rozbłyski na spokojną powierzchnię oceanu. Hayley spojrzała na swoją siostrę.
W jej załzawionych oczach odbijały się kolorowe światła.

_________________________________________________________________________________

Nie będę się nawet tłumaczyć. Zawaliłam i tyle. Więc dodaję ten rozdział w dwóch częściach, ponieważ nawet nie łudzę się, że napisałabym go w całości. I naprawdę nie wiem kiedy pojawi się druga część.
Mimo wszystko dziękujemy za to, że nas nie opuściliście (chyba...).
Kochamy Was,
Hayley i Faith <3

4 komentarze:

  1. Cieszę się, że jednak wróciłyście! Czekam z niecierpliwością na drugą część rozdziału. Naprawdę polubiłam tę historię i mam nadzieję, że jednak doczekam się jej zakończenia.

    Pozdrawiam i zapraszam na pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania potterowskiego - http://heaven-knows-niebiosa-wiedza.blogspot.com/

    Addie Della Robbia

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww ta niebieska sukienka była genialna, też taką chcę!
    czekam na 2 część rozdziału, bo dopiero wtedy będę mogła powiedzieć o nim coś więcej niż - wciągające!
    Pozdrawiam
    U mnie nowy rozdział :)
    http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/ 2 rozdział :)

      Usuń
    2. http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/2015/08/rozdzia-3-kiedy-nadejdzie-czas.html 3 rozdział

      Usuń