Prolog

Była noc. Pełnia. Księżyc świecił jasno na pustą uliczkę. W pewnym momencie zza zakrętu wyłonił się zwyczajny, nierzucający się w oczy czarny samochód i podjechał do wejścia klubu Midnigth. Stała tam grupka osób palących jointy. Kierowca samochodu zatrzymał się przy krawężniku i z uśmiechem na twarzy odwrócił się do mężczyzny siedzącego na tyłach auta, który otworzył drzwi samochodu  i wysiadł,stawiając niedaleko nastolatków.
- Przepraszam!- zawołał mężczyzna i skinął na dziewczynę w bardzo krótkiej spódniczce. Miała długie proste blond włosy i szare oczy. Paznokcie i duże usta pomalowała na krwistoczerwony kolor. Ostry makijaż uwydatniał jej niezwykłe rysy twarzy. Miała około 19 lat. Dziewczyna z  uwodzicielskim uśmiechem podeszła do auta i oparła się o nie, w taki sposób by pokazać jak największa cześć swojego prześwitującego stanika.
- W czym mogę służyć?- wymruczała, bawiąc się kosmykiem blond włosów.
- Zgubiłem się- odpowiedział mężczyzna prześlizgując wzrokiem po jej dekolcie. Szarooka zauważyła to i przygryzła wargę.
- A gdzie chcesz jechać? - spytała uwodzicielskim głosem. Mężczyzna ponownie zlustrował ją wzrokiem pełnym pożądania zatrzymując się dłużej na jej dekolcie. Dziewczyna pewnym krokiem zmniejszyła dzielącą ich odległość i wpiła się w jego usta. Ten brutalnie pociągnął ją za włosy, otworzył drzwi i wepchnął ją do samochodu. Dziewczyna, początkowo zaskoczona, zaśmiała się i ponownie pochyliła do wchodzącego do auta mężczyzny. Ten rzucił się na nią łapczywie, a następnie niezauważalnie dał znak kierowcy by ruszał. Samochód ruszył z piskiem opon. Nagle mężczyzna siedzący z tyłu przycisnął dziewczynie do ust i nosa chusteczkę. Zaskoczona dziewczyna natychmiast straciła przytomność, bezwładnie opadając w ramiona blondyna. Mężczyzna położył dziewczynę na siedzeniu i westchnął  głośno.Po chwili rzekł do kierowcy:
- Dobra jest.
- Raczej byla - odparł niewzruszenie kierowca - Sprawdź ją.
Blondyn wyjął z dłoni dziewczyny małą torebkę i wyciągnął z niej  dowód, a nastepnie z kieszeni garnituru małą kartkę.
- Lana Mattson. Urodzona 23 lipca 1996 w Bostonie. To ta - rzekł.
- Jesteś pewny? Musimy to wiedzieć  w stu procentach.
- Tak. To na pewno ona. Widziałem jej zdjęcie w albumie.
Kierowca uśmiechnął się niewidocznie. Po chwili wybuchnął szyderczym śmiechem a blondyn do niego dołączył.